Poznajcie ostatnich cesarzy Chin. Pierwsi władcy tej dynastii nie byli… Chińczykami
Podczas wędrówki po terenach na północ od Pekinu wciąż zauważalny jest blask, choć nieco przyblakły, ostatniej cesarskiej dynastii Chin – Qing. Jej śladami udał się podróżnik Paul Salopek.
W tym artykule:
- Śladami dynastii Qing
- Kontrowersyjna dynastia Qing
- Cesarze Qing byli mistrzami kamuflażu
- Czasy prosperity dynastii Qing
- Chengde. Ważne miejsce na mapie dynastii Qing
- Kres dynastii Qing
W towarzystwie lokalnych piechurów wędrowałem po Chinach przez ponad dwa lata. Pokonawszy ponad 6000 kilometrów, odwiedziłem megamiasta i plantacje czosnku. Brzmi monotonnie? Może nawet trochę nudno? Nie jest.
Śladami dynastii Qing
Porzucając szklane sześciany centrów handlowych w Pekinie, w ciągu jednego dnia wędrówki przemierzamy stulecia: wkraczamy w okres dynastii Qing. Za szóstą obwodnicą stolicy wzdłuż wiejskich dróg drżą topole białe. Twarde brzoskwinie lśnią niczym żółte słońca w sadach. Grają cykady. Uściskowi dłoni towarzyszy lekko archaiczny, formalny ukłon.
A legiony spalonych słońcem rolników w słomkowych kapeluszach zbierają kosze dzikich owoców – jagód jujube rosnących na gęstych krzakach. Wystarczy zmrużyć oczy, żeby wyobrazić sobie świtę cesarza Qing Kangxi – kolumnę o długości 10 kilometrów – maszerujące zastępy chorążych, małżonków, dworzan, poetów, setki krów i kaczek przeznaczonych na ubój, skrzypiące wozy pełne ryżu i złożonych namiotów, z belgijskim astronomem kroczącym na końcu. „Przemarsz przypominał exodus narodu lub spęd bydła” – pisze historyczka Ruth Rogaski o procesjach królewskich Qing, „ale taki, któremu przewodził Syn Niebios”.
Biorąc pod uwagę ich miejsce jako ostatnich cesarzy Chin – ostatni władca Qing, przeciętniak o okrutnym usposobieniu imieniem Puyi, który abdykował na rzecz rewolucjonistów w 1911 r., kończąc tym samym 2000 lat sukcesji dynastycznej w Państwie Środka – można by pomyśleć, że istnieje konsensus co do ich panowania. Ale historia Chin nie jest prosta. A już najmniej dla samych Chińczyków.
Kontrowersyjna dynastia Qing
Po części dlatego, że przynależni do niej władcy, przynajmniej początkowo, nie byli Chińczykami. Byli to klasyczni insiderzy-outsiderzy: półnomadzi, polujący i będący rolnikami, zwani Mandżurami, pochodzący z zimnych lasów w pobliżu Syberii. Siłą, dyplomacją i przebiegłością te klany mniejszości przygranicznych w 1644 roku podbiły całe Chiny. Moment był idealny: większościowa grupa etniczna Han była uwikłana w wojnę domową.
– Jeśli Mongołowie byli jak Lakoci z równin, to Mandżurowie byli trochę jak Irokezi w Nowym Jorku – mówi Jeremiah Jenne, amerykański historyk mieszkający w Pekinie i specjalizujący się w epoce Qing. – Byli sprytnymi budowniczymi koalicji – dodaje. Zaskakujące sojusze z sąsiadującymi wrogimi były dla Mandżurów koniecznością pogranicza i często źródłem podejrzeń dla wielu Chińczyków Han.
Cesarze Qing byli mistrzami kamuflażu
Wzmacniali swoją władzę, przejmując zwyczaje – i zawierając małżeństwa – z polityczną i wojskową elitą swoich wrogów. Byli zwolennikami tolerancji i rządów pośrednich. Qing publikowali pięciojęzyczne słowniki, aby zachęcić do komunikacji między zróżnicowaną populacją: mandżurski, mandaryński, mongolski, tybetański i starożytny język środkowoazjatycki zwany Chagatai. Jeden z cesarzy zbudował w Pekinie ogromny meczet dla swoich muzułmańskich poddanych. Do stolicy zapraszano tybetańskich mnichów buddyjskich.
– Qing nosili wiele kapeluszy. W dosłownym tego słowa znaczeniu – mówi historyk Jenne. – Cesarz zmieniał nakrycia głowy podczas audiencji królewskich, aby dopasować się do strojów etnicznych wizytujących delegacji – podkreśla.
Najbardziej widocznym mandżurskim symbolem dominacji była charakterystyczna męska fryzura Qing, zwana po chińsku bianzi, z wygolonym czołem i długim warkoczem z tyłu, kojarzona przez mieszkańców Zachodu z cesarskimi Chinami XIX i początku XX wieku.
Jednakże charakterystyczna dla Mandżurów tolerancja była wyrachowana. Łagodzenie tarć w kraju umożliwiło Qing rozpoczęcie agresywnych kampanii zewnętrznego podboju.
Do XVIII wieku Qing potroili wielkość swojego imperium, przejmując kontrolę nad Tybetem, dzisiejszym Sinciangiem oraz częściami Rosji i Korei. Ustanawiali obecne granice Chin będąc w nieustannej gotowości do walki.
Czasy prosperity dynastii Qing
Gospodarka kwitła. Qing wyrosło na jeden z najbogatszych imperiów na ziemi, wprowadzając innowacyjne zastosowanie czeków bankowych (podróżujący kupcy nie musieli już ciągnąć ze sobą wozów ze srebrem). Sztuka również przeżywała rozkwit. Przez pewien czas pomysły i technologie z zewnątrz były mile widziane. Chrześcijańscy misjonarze przybywali do Chin, a pochodzący z zagranicy naukowcy znajdowali tu pracę (wraz z uczonym-wojownikiem, cesarzem Kangxi, podróżował pochodzący z Belgii Ferdinand Verbiest, jezuicki nauczyciel, który miał zawsze ze sobą sekstans, termometr, narzędzia do mapowania i astrolabium).
– Życie pod rządami jakiegokolwiek imperium nigdy nie jest łatwe. Ale w Qing cena była stosunkowo niska. Zapłać swoje podatki. Nie buntuj się. Daj się ostrzyc – mówi Jenne.
Chengde. Ważne miejsce na mapie dynastii Qing
Jenne, mój towarzysz wędrówki z Szanghaju, Frank Geng, i ja wspólnie wybieramy się w drogę ku Chengde.
Czym jest Chengde?
To gigantyczny park. Ogród rozkoszy. Cmentarz pamięci.
Będące letnimi terenami łowieckimi cesarzy Qing, Chengde, położone jest 230 kilometrów na północ od Pekinu. Mandżurscy arystokraci jeździli tam, aby oddawać się swojej pasji – konnemu polowaniu na jelenie. Dziś jest to raj dla piknikowiczów uciekających przed parną aurą stolicy.
Do dawnego kurortu królewskiego dojeżdżamy starymi trasami Qing: nasłonecznionymi drogami rolniczymi, które biegną obok pól kukurydzy i zbiorników wodnych. Wspinamy się na krasowe wzgórza o postrzępionych grzbietach przypominających kardiogramy. Śpimy w zabrudzonych nikotyną pensjonatach, popularnych pośród kierowców ciężarówek i obwoźnych sprzedawców.
Chengde jest piękne: zielona oaza ścieżek i pagód. Odrestaurowano jego ozdobne jeziora. Ale jest też nawiedzone. Rozległe trawniki, po których spacerują turyści, zdają się dzwonić pustką. Trudno nie spojrzeć na Chengde przez pryzmat historii.
Kres dynastii Qing
Wywodzący się z mniejszości narodowej zręczni władcy Niebiańskiego Imperium, Qing zaczęli się chylić ku upadkowi w XIX wieku. Powody były złożone.
Zawieranie umów mandżurskich, które zapewniały pokój ze zdecentralizowaną kontrolą, skończyło się niepowodzeniem. Wielkie powodzie zniszczyły zbiory, podsycając głód i powstania. Osłabiona dynastia stała się celem agresywnych ataków ze strony brytyjskich handlarzy opium oraz francuskich, rosyjskich, japońskich i amerykańskich kanonierek wymuszających ustępstwa gospodarcze.
Pod koniec rozpanoszyła się korupcja. W przypadku cesarzowej wdowy Cixi, zasiadającej na tronie od lat sześćdziesiątych XIX wieku do początków XX wieku, oznaczało to przekierowanie budżetu przeznaczonego na modernizację chińskiej marynarki wojennej na wyrzeźbienie gigantycznego, ozdobnego statku z marmuru w jej letnim pałacu.
I tu kryje się ostatnia polemika dotycząca Qing.
Wielu Chińczyków debatuje nad tym, czy Mandżurowie - niezależnie od tego, czy byli u szczytu swojej chwały, czy też podupadali – byli naprawdę odrębną kulturą, czy też w pełni zasymilowali się z Hanami?
Jakie wnioski na temat stosunków z sąsiadami można wyciągnąć z panowania ostatniej dynastii feudalnej Chin? Oraz na temat mniejszości i współczesnej tożsamości narodowej? Kim lub czym jest Chińczyk? Wydaje się, że Komunistyczna Partia Chin, zwycięzca wojny domowej, która wybuchła po upadku Qing 112 lat temu, nie może się zdecydować. Oficjalna historia dynastii zamówiona przez rząd ponad 20 lat temu kosztem milionów dolarów została znacznie zmieniona i nie została jeszcze opublikowana.
Poszukując zanikających znaków Qing, wędruję dalej do Hetu Ala, plemiennej siedziby półnomadycznych jeźdźców, którzy stali się Mandżurami.
To historyczne miejsce nieopodal miasta Shenyang zostało odrestaurowane na potrzeby turystyki kulturowej. Zrekonstruowane XVII-wieczne domy pokryte wypalanymi z gliny dachówkami oferują łóżka we wnętrzach ogrzewanych podczas niskich temperatur piecami opalanymi drewnem. Zwiedzający mogą obrócić kamień młyński napędzany koniem. Znajduje się tu też tabliczka z kilkoma słowami napisanymi w języku syberyjskim Mandżurów. Saiyun oznacza część. Prawie nikogo więcej oprócz nas tu nie ma.
– Niestety nie znam zbyt dobrze języka mandżurskiego. Nie uczy się go w szkołach Han – mówi Zhao Mei Hui, przewodniczka wycieczek, dodając, że jej pradziadek był urzędnikiem Qing
Przychodzi mi na myśl Puyi, ostatni cesarz Chin, który zmarł w 1967 roku.
Po abdykacji przeszedł komunistyczne obozy reedukacyjne i został zamiataczem ulic w Pekinie. W młodości traktowany niemal jak bóg, który dla kaprysu kazał chłostać personel pałacu, po rewolucji musiał uczyć się sznurowania własnych butów. Często gubił się podczas sprzątania ulic.
– Jestem Puyi, ostatni cesarz Qing. Zatrzymałem się u krewnych i nie mogę znaleźć drogi do domu – mówił zaskoczonym przechodniom.
Towarzystwo National Geographic, zaangażowane w opisywanie i ochronę cudów świata, finansuje od 2013 r. podróżnika Paula Salopka i jego projekt Out of Eden. Szczegółowe informacje o tym przedsięwzięciu znajdziesz tutaj. Możesz też śledzić Paula na platformie X (dawniej Twitterze): @outofedenwalk.