Reklama

To jedna z najdłuższych tras kolejowych na świecie – 4683 kilometry przez Chiny. Zatem kiedy fotograf Matthieu Paley szukał sposobu, by dostać się ze swoją żoną i dwoma synami z Hongkongu do północno-zachodnich Chin, ta wydała się świetną opcją.

Reklama

- Pomyślałem, że to wspaniały pomysł – opowiada. – Obejrzymy Chiny! Krajobrazy będą się przed nami roztaczać! Mało tego, 52-godzinna podróż z Guangzhou w pobliżu Hongkongu do prowincji Sinciang była znacznie prostsza i dużo tańsza niż podróż samolotem.

Obejrzyj galerię zdjęć!

Paley i jego rodzina z każdym kilometrem widzieli, jak Chiny się zmieniają, od zielonej dżungli, przez wysuszone stepy, po suchą pustynię. Ostatnia stacja pociągu jest w mieście o nazwie Urumczi, co znaczy „nowa granica”. Obszar jest bogaty w ropę, węgiel i złoża gazu ziemnego. Podobnie jak podczas gorączki złota w latach 50. XIX wieku w Kalifornii, wiele osób i firm chińskich udaje się na zachód w poszukiwaniu dobrobytu. Nawet rząd zainwestował miliardy, by rozwinąć tę prowincję.

Świat wewnątrz pociągu był dla Paleya równie zdumiewający. Paley z rodziną byli prawdopodobnie jedynymi obcokrajowcami w pociągu i niewielu pasażerów, jeśli w ogóle, jechało całą trasę. Paley opowiada, że inni podróżni trzymali się razem, robili sobie drzemki, czas spędzali na pracach ręcznych albo graniu na swoich telefonach. Paley, który jest Francuzem, potwierdza, że jego mandaryński dosyć mocno kuleje, a niewielu pasażerów mówiło po angielsku. Jednak ci, z którymi rozmawiał, podróżowali w odwiedziny do rodziny lub na wakacje, albo z nich wracali.

Wagony są dobrze umeblowane, z siedzeniami w kolorze fioletowym lub niebieskim, kwiecistymi obrusami i firankami z koronki przedstawiającymi motyw wielbłądów i gór z zachodu kraju. Każdy wagon jest wyposażony w dozownik ciepłej wody, a powietrze wypełnia słony zapach błyskawicznej zupy makaronowej.

Załoga pociągu jest nienagannie ubrana (konduktorzy, którzy sprawdzają bilety i dbają o porządek w wagonach w niebieskim kolorze, a w fioletowym sprzedawcy jedzenia), a cała operacja zorganizowana jest „jak w wojsku” – mówi Paley. Postój na każdej stacji trwa 10-15 minut. Choć technicznie rzecz biorąc pasażerowie mogą w każdej chwili wysiąść, by rozprostować nogi, „załoga bacznie się im przygląda”. – Nie chcą, żebyśmy się zgubili – mówi Paley.

Komfort pociągu, przystępność podróży i piękno mijanych krajobrazów zachwyciło całą rodzinę Paleya. – Ostatniego dnia podróży patrzyliśmy na siebie i tak bardzo chcieliśmy, żeby podróż trwała kolejne 24 godziny – wspomina Paley.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama