„Okręt widmo” na dnie Pacyfiku. Brał udział w bitwach II wojny światowej po obu stronach konfliktu
U wybrzeży San Francisco archeolodzy odnaleźli wrak zapomnianego okrętu, który brał udział w II wojnie światowej. Jednostka była pierwotnie używana przez Amerykanów, a następnie przechwycona przez wrogów USA – Japończyków. Jak to się stało?
Spis treści:
- Amerykański niszczyciel pełnił funkcję eskortowca
- „Okręt-widmo” na wodach Pacyfiku
- Co się stało z „USS Stewart”?
Amerykański niszczyciel USS „Stewart” (DD-224) to okręt wyjątkowy, ale nie ze względu swoje dokonania wojenne. Jednostka typu Clemson podczas II wojny światowej była jedynym okrętem wojennym, który brał udział w bitwach po dwóch stronach konfliktu. Najpierw służyła marynarce wojennej Stanów Zjednoczonych, a następnie została przechwycona przez wojska japońskie. Początkowo Amerykanie nie dawali temu wiary, bo wcześniej żaden niszczyciel nie wpadł w ręce wroga. Jak to się zatem stało, że USS Stewart zmienił banderę?
Amerykański niszczyciel pełnił funkcję eskortowca
Po tym, jak Stany Zjednoczone dołączyły do wojny w 1941 roku, niszczyciel był przede wszystkim wykorzystywany do eskortowania i osłaniania wszelkiego rodzaju flot i konwojów. Na początku 1942 roku USS „Stewart” opuścił kotwicowisko Bunda wraz z lekkim krążownikiem USS „Marblehead” w celu zaatakowania japońskich sił inwazyjnych u południowego wejścia do Cieśniny Makasarskiej. Zanim jednak doszło do starcia, krążownik został poważnie uszkodzony przez japońskie lotnictwo. Niszczyciel musiał odprowadzić go do bazy w Tjilatjap na Jawie.
Załoga USS „Stewart” doczekała się większego starcia ponad miesiąc później. Wtedy dołączyła do amerykańsko-brytyjsko-holendersko-australijskiego zespołu pod dowództwem admirała Karela Doormana. Ich zadaniem był atak na japoński konwój desantowy u północnych wybrzeży Sumatry. Podczas tej kampanii niszczyciel został nieznacznie uszkodzony podczas manewru „cała wstecz”, gdy wszedł na rafy w cieśninie Stolze. W następnych dniach naloty Japończyków nasiliły się i wojska aliantów musiały wycofać się ze swoich pozycji.
„Okręt-widmo” na wodach Pacyfiku
Po intensywnej kampanii na Pacyfiku i regularnych walkach z Japończykami, niszczyciel został mocno uszkodzony, ale nie na tyle, aby go nie odratować. Uznano jednak, że nie ma sensu remontować mocno wyeksploatowanego okrętu, który jednego dnia został zdetonowany przez Amerykanów i znalazł się pod wodą. 25 marca 1942 roku USS „Stewart” oficjalnie został skreślony z listy okrętów amerykańskiej marynarki wojennej.
Okręt pod wodą spędził tylko niecały rok, bowiem w lutym 1943 roku został wydobyty przez Japończyków. Postanowiono go wyremontować, a także przezbroić. 5 miesięcy później sprawny niszczyciel został wcielony do marynarki japońskiej jako patrolowiec. We flocie Kraju Kwitnącej Wiśni pełnił funkcję eskortowca.
W końcowym okresie wojny piloci amerykańscy informowali władze USA o amerykańskim okręcie, który pływał z japońską banderą. Jednostka – już po remoncie – miała charakterystyczny dla japońskich konstrukcji podwójny wygięty komin, ale powszechnie znana konstrukcja gładkopokładowego czterokominowca świadczyła o tym, że może być to niszczyciel typu Clemson. Właśnie dlatego Amerykanie zaczęli wówczas nazywać jednostkę „okrętem-widmo”
Co się stało z „USS Stewart”?
Pod koniec wojny, po rozpoczęciu okupacji Japonii przez Stany Zjednoczone, USS „Stewart” został odnaleziony. Amerykanie nie dowierzali, że to ich jednostka. Według ówczesnych informacji żaden amerykański niszczyciel nie wpadł w ręce nieprzyjaciela. Amerykańscy żołnierze nie odnotowali jednak faktu, że Japończycy okrętu nie odbili, lecz wydobyli go z dna oceanu. Został ponownie wcielony do US Navy, ale po wojnie został zbombardowany i zatopiony w ramach ćwiczeń na oceanie niedaleko San Francisco. Od tego czasu wrak leżał na dnie i wszyscy niemal zapomnieli o jednostce.
W 2024 roku, na początku sierpnia, poszukiwacze wraków zlokalizowali pozostałości USS „Stewart” na głębokości ok. 1065 metrów w Cordell Bank National Marine Sanctuary. Czyli ok. 80 kilometrów na północny zachód od San Francisco. Odkrywcy podkreślają, że jego dokładna lokalizacja była nieznana. Jednostka została odkryta za pomocą trzech autonomicznych pojazdów podwodnych, które wysłała firma Ocean Infinity.
Autorzy odkrycia przekazali mediom, że biorąc pod uwagę, iż USS „Stewart” spędził prawie 80 lat na dnie oceanu, jest w zadziwiająco dobrym stanie. Badacze podkreślają, że badanie okrętu może rzucić nowe światło na zdolności inżynieryjne Amerykanów początku XX wieku, bowiem okręt został zbudowany już w 1919 roku. – Wrak jest wyjątkową okazją do zbadania dobrze zachowanego niszczyciela z początku XX wieku — powiedział w archeolog morski James Delgado, który brał udział w odkryciu.
– Jego historia, od służby w Marynarce Wojennej Stanów Zjednoczonych po schwytanie przez Japończyków i powrotne włączenie go do amerykańskiej służby, czyni go symbolem tego, jak skomplikowane były działania zbrojne na Pacyfiku podczas II wojny światowej – dodał naukowiec.
Źródło: Heritage Daily.