Najbardziej tolerancyjny kraj w Europie. Możemy być dumni ze swojej historii
W okresie świetności Polska nazywana była państwem bez stosów, rajem dla Żydów, a także krajem bez wojen religijnych. Choć trudno w to dziś uwierzyć, w XVI w. – gdy inne kraje niszczyły krwawe wojny religijne – polska szlachta uchwaliła dokument, który uczynił Rzeczpospolitą najbardziej tolerancyjnym miejscem w Europie.
W tym artykule:
- Polska „przytuliskiem dla heretyków"
- Przełomowa „Konfederacja warszawska"
- Najbardziej tolerancyjny kraj w Europie? Nie na długo...
To nie zawsze był najbardziej tolerancyjny kraj w Europie. W 1718 roku izbę poselską wśród hałasu i swarów musiał opuścić poseł wieluński Andrzej Piotrowski. Nie był to wyjątkowy przypadek w historii sejmu. Wielokrotnie podczas rugów poselskich z sali usuwano posłów, których mandat okazał się nieważny. Zazwyczaj zdarzało się to, gdy z danego okręgu przyjechało zbyt wielu przedstawicieli lub gdy poseł był na bakier z prawem.
Tym razem jednak zastosowano nietypową argumentację. Jak pisali świadkowie, izba „Imci Panu Piotrowskiemu, Miecznikowi Wieluńskiemu wolnego nie pozwoliła głosu, dla tej szczególnie racji, że jest dissident“. Na nic zdały się protesty samego posła i jego stronników. Miejsce w sejmie stracił ostatni zasiadający w nim protestant.
Polska „przytuliskiem dla heretyków"
Tymczasem niespełna 150 lat wcześniej Rzeczpospolita pełniła rolę „przytuliska dla heretyków“, jak mawiał arcykatolicki kardynał Stanisław Hozjusz. W czasie kiedy we Francji toczyły się krwawe wojny religijne, w Niderlandach katoliccy Habsburgowie brutalnymi prześladowaniami nawracali swych heretyckich poddanych, a w Anglii Elżbieta I podkręcała antykatolicką histerię, szlachta polska przez nikogo niezachęcana uchwaliła podziwiany w Europie dokument, który miał gwarantować pokój religijny. A wszystko przez bezpotomną śmierć ostatniego Jagiellona Zygmunta Augusta w lipcu 1572 r. Brak króla zachwiał poczuciem bezpieczeństwa szlachty. Nie wiadomo było nawet, kto ani jak ma wybierać jego następcę.
Cała procedura wolnej elekcji miała dopiero powstać. Tymczasem państwu groził paraliż decyzyjny. I w takim momencie nadeszła wieść, że w kraju jednego z głównych kandydatów do objęcia tronu Henryka Walezjusza zmasakrowano hugenotów podczas słynnej nocy św. Bartłomieja. Wieść ta wywołała psychozę wśród polskiej szlachty. Duży odsetek panów braci przez ostatnie lata opuścił kościół katolicki i przyłączył się do jednej ze wspólnot ewangelickich. Żaden z nich nie chciał za władcę człowieka, który miał na rękach krew ich współwyznawców.
Mówi się, że była pierwszą polską królową. Mąż zdradził Odę pół roku po ślubie
Była czwartą i ostatnią żoną króla Bolesława Chrobrego. Zdaniem niektórych badaczy Oda Miśnieńska to pierwsza królowa Polski. A według jednej z teorii była słynną pięknością z kat...Atmosfera gęstniała. Głównym zadaniem przedstawicieli szlachty zgromadzonych na konwokacji w Warszawie w styczniu 1573 r. stało się zapewnienie spokoju wewnętrznego. A było to możliwe jedynie poprzez utrzymanie pokoju religijnego. Do rozwiązania tej kwestii powołano specjalną poselsko-senatorską komisję.
29 stycznia obie izby przyjęły opracowany przez nią projekt, zwany później konfederacją warszawską. W ostatniej chwili poparcie wycofali biskupi. Ze strony episkopatu konfederację podpisał jedynie bp krakowski Franciszek Krasiński, który zresztą musiał się później z tego faktu gęsto tłumaczyć przed kolegami. W dokumencie panowie obiecywali „pokój między sobą zachować, a dla równej wiary i odmiany w kościelech krwie nie przelewać“. Ponadto przyszły król miał zaprzysiąc, że „zachowa pokój pospolity między rozerwanymi we wierze“.
Przełomowa „Konfederacja warszawska"
Konfederacja warszawska, gwarantująca wolność wyznania szlachcicom, była pionierskim aktem tego typu w Europie. Szła dalej niż pokój augsburski, kończący wojny religijne w Niemczech w 1555 r., który pozwalał na swobodny wybór wyznania tylko władcom. Podobnymi swobodami cieszyli się jedynie mieszkańcy Siedmiogrodu. Na tolerancyjny edykt nantejski Francuzi poczekają do 1598 r., a katolicy angielscy aż do XIX w. Tradycyjnie pobłażliwi Holendrzy mogli jedynie pomarzyć o takim prawie…
Przyjęcie aktu nie oznaczało jeszcze ostatecznego sukcesu protestantów. Teraz należało zyskać dla niego sankcję królewską. Pierwszy sukces przyszedł na sejmie elekcyjnym. Konfederację włączono do zbioru postulatów (zwanych później Artykułami henrykowskimi), które miał zaprzysiąc elekt. Po wyborze Henryka do Francji ruszyło poselstwo dopilnować, aby wypełnił obietnice złożone przez swoich posłów.
W Paryżu Henryk wzbraniał się przed zaprzysiężeniem konfederacji. W końcu jeden z ewangelickich członków poselstwa Jan Zborowski zirytowany, miał wyrzec słynne słowa: „Nisi id feceris, Rex in Polonia non eris” (jeśli tego nie uczynisz, nie będziesz w Polsce królem). Henryk szybko zmienił zdanie i przysięgę złożył… To jednak jeszcze nie koniec walk o zatwierdzenie konfederacji.
Kolejna runda nastąpiła podczas koronacji w Krakowie. Tym razem winny zgrzytu był prowadzący ceremonię arcybiskup gnieźnieński Jakub Uchański. Nie bacząc na wcześniejsze ustalenia, przeczytał królowi starą wersję przysięgi, gdzie nie było mowy o tolerancji religijnej. Wśród protestantów powstała wrzawa. Wojewoda krakowski Jan Firlej położył nawet rękę na koronie, dając do zrozumienia, że nie dopuści do koronacji. Kompletnie zdezorientowany Henryk nie wiedział, o co chodzi nowym poddanym. Gdy w końcu ktoś litościwie wytłumaczył mu w czym rzecz, zirytowany zaprzysiągł i pokój religijny.
Najbardziej tolerancyjny kraj w Europie? Nie na długo...
Zdawało się, że wolność wyznania zagwarantowano na wieki. Przepisy o tolerancji na stałe weszły do Artykułów henrykowskich, zaprzysięganych przez każdego kolejnego władcę. Cóż jednak z tego, skoro… nigdy nie uchwalono przepisów wykonawczych umożliwiających ściganie ekstremistów religijnych. Wkrótce też zaczęło dochodzić do pogromów: w 1591 r. zniszczono zbory w Wilnie i Krakowie. Po kraju panoszyli się jezuici.
I to właśnie oni, a raczej najsłynniejszy z nich – Piotr Skarga, są winni ostatecznej klęski konfederacji. Protestantom udało się bowiem przekonać króla Zygmunta III Wazę, by zaakceptował przepisy wykonawcze na sejmie w 1606 r. Jednak to było wieczorem. W nocy Skarga skłonił monarchę, aby zmienił zdanie. O ochronie protestantów nie mogło być mowy. Choć na Zachodzie Rzeczpospolita nadal była uważana za kacerski raj, w Koronie powoli zadomawiało się pojęcie „Polak katolik".
Źródło: National Geographic Polska