Metresy umilały królom czas w sypialni, ale nie tylko. Niektóre zdobywały znaczne wpływy
Metresy dawały królom to, czego nie były w stanie zaoferować im ich prawowite żony – szczęście. W rodach królewskich, małżeństwa były zawierane przede wszystkim z przyczyn politycznych. Chodziło o zapewnienie sukcesji tronu, skoligacenie dwóch dynastii i umocnienie sojuszy. Miłość? Uczucie nie miało właściwie żadnego znaczenia, a nierzadko bywało tak, że gdy na świat przyszedł męski potomek, król dystansował się od królowej. Nie oznaczało to jednak, że wyrzekał się cielesnych i emocjonalnych potrzeb. Po prostu te zaspakajała inna kobieta.
W tym artykule:
- Kim były metresy?
- Na jakie przywileje mogła liczyć metresa króla?
- Prezentacja metresy była ważną ceremonią
- Wpływy królewskiej metresy Madame de Pompadour
- Hrabina Cosel, metresa Augusta Mocnego
- Gabrielle d’Estrées, metresa Henryka IV
Bezwarunkowa miłość króla była przywilejem, na który żona zazwyczaj nie mogła liczyć. Oczywiście, zdarzały się wyjątki. Wystarczy wskazać na związek Władysława Jagiełły z Elżbietą Granowską. Bądźmy jednak szczerzy, to jeden z nielicznych przykładów królewskiego małżeństwa zawartego z miłości i wbrew woli możnych. Większość służyła interesom, państwa lub własnym.
W tym miejscu wypada przypomnieć, że Stefan Batory najprawdopodobniej tylko trzy razy gościł w sypialni Anny Jagiellonki. Nic dziwnego, bo zawarcie związku małżeńskiego z niezbyt urodziwą córką Zygmunta Starego było dla siedmiogrodzkiego wojewody warunkiem koniecznym do objęcia polskiego tronu. Królowie mieli jednak swoje potrzeby. Tutaj prawdziwe pole do popisu miały metresy.
Kim były metresy?
Gdy dziś głowa państwa zostanie przyłapana na romansowaniu, wybucha niemały skandal, który przez wiele lat odbija się medialnym echem. Kiedyś wyglądało to inaczej. Królowie nie ukrywali, że w ich sypialni goszczą metresy, czyli faworyty. Mało tego, ich kochanki były prezentowane podczas oficjalnej uroczystości, z zachowaniem wszelkich zasad dworskiej etykiety.
Słowo „metresa” wywodzi się od francuskiego „maîtresse” i oznacza „panią”, „mistrzynię”. Mówiąc wprost, metresy były królewskimi kochankami. Nie ukrywanymi przed światem nałożnicami, ale oficjalnymi towarzyszkami, akceptowanymi zarówno przez królową, jak i przez dwór (poniekąd otoczenie władcy nie miało innego wyjścia).
Czemu służyły związki z metresami? Kochanka była czymś w rodzaju dowodu męskości króla. Dodawała mu prestiżu, a w sypialni dbała o jego potrzeby. Także poza łóżkiem, bo rolą metresy było też towarzyszenie monarsze w wolnym czasie. Sprytna i inteligentna faworyta potrafiła omotać sobie króla wokół palca. W historii nie brakuje przypadków, gdy metresy zyskiwały polityczną władzę i realnie wpływały na podejmowane przez króla decyzje.
Pierwszą metresą w historii była Agnès Sorel, kochanka króla Karola VII. Francuski monarcha oficjalnie mianował ją swoją faworytą w 1444 roku.
Na jakie przywileje mogła liczyć metresa króla?
Może się wydawać, że rola kochanki była upokarzająca, a kobiety nie decydowały się na ten „zaszczyt” z własnej woli. Nic bardziej mylnego. Możliwość dzielenia łoża z władcą traktowano wówczas jako przywilej. Poza tym, tak jak dzisiaj, tak i wtedy w sypialni można było wiele ugrać.
Wiele, czyli właściwie co? Monarcha mógł nadać swojej faworycie szlachecki tytuł. Obsypywał ją luksusowymi prezentami. Podarunki, o których mowa, nie ograniczały się wyłącznie do biżuterii, pięknych sukien czy dzieł sztuki. Metresy nierzadko otrzymywały wielkie posiadłości, a członkowie ich rodzin mogli liczyć na ważne stanowiska na dworze. W tym miejscu warto powrócić do Agnès Sorel. Faworyta Karola VII dostała od monarchy liczne posiadłości, w tym zamek Beauté-sur-Marne.
Zdarzało się, że po zakończeniu relacji seksualnej metresa pozostawała z królem w przyjaźni. Niektóre kobiety zostawały nawet doradczyniami władców. Jednak czy metresy zyskiwały uznanie i szacunek dworu? Oficjalnie tak. Dworzanom zależało przecież na łaskach władcy, więc nikt nie ośmielił się głośno krytykować królewskiej kochanki. Co innego za plecami.
Prezentacja metresy była ważną ceremonią
Przedstawienie królewskiej metresy było ważną ceremonią, a taka musiała odbywać się w zgodzie z dworską etykietą. Przykładem niech będzie prezentacja słynnej Madame de Pompadour, czyli Jeanne Antoinette Le Normant d'Étiolles – faworyty Ludwika XV.
Zgodnie z obowiązującym we Francji zwyczajem, kandydatkę na królewską metresę musiała wprowadzić i przedstawić królewskiej parze (dokładnie tak, królowa też uczestniczyła w tej ceremonii) księżniczka krwi. Ludwik XV poprosił o to księżnę Conti, a w zamian obiecał spłacić jej karciane długi.
We wrześniu 1745 roku kandydatka wkroczyła do Wersalu, odziana 20-kilogramową suknię z haftowanego atłasu. Dochowując zasad etykiety dworskiej, dygnęła przed królem, następnie przed królową i wycofała się sprzed oblicza ich wysokości. Przyszła metresa musiała odbyć krótką rozmowę z królewską parą.
Nietrudno wyobrazić sobie, jak wielkim upokorzeniem dla Marii Leszczyńskiej była konieczność konwersowania z kobietą, która miała dotrzymywać jej mężowi towarzystwa w sypialni. Królowa zachowała jednak klasę i nie okazała markizie (bo wcześniej władca nadał jej tytuł markizy de Pompadour) wrogości. Co więcej, zgodziła się, by Jeanne Antoinette została jej damą dworu. Prezentacja faworyty dobiegła końca, gdy ta ucałowała skraj sukni królowej.
O tym, jak ważna była ta uroczystość, niech świadczy fakt, że nie uczestniczyły w niej wyłącznie zainteresowane strony. Prezentacja odbywała się w obecności tłumu ważnych dworzan i innych szlachetnie urodzonych osób.
Wpływy królewskiej metresy Madame de Pompadour
Metresy były przede wszystkim królewskimi kochankami, ale nie tylko. Musiały dotrzymywać władcy towarzystwa także poza sypialnią. Mówiąc wprost, faworyty miały za zadanie dopilnować, by król nie nudził się nie tylko w łóżku. Nawet nie sypiając z władcą, metresy trzymały się blisko. Były towarzyszkami rozmów, powiernicami, a nierzadko nawet doradczyniami. To dawało im szerokie pole do popisu. Bo jeżeli królewska kochanka była wystarczająco sprytna i inteligentna, mogła sporo zyskać.
Powróćmy do Madame de Pompadour, która funkcję królewskiej faworyty pełniła przez 19 lat. W tym czasie zdołała zbudować sobie naprawdę silną pozycję. Potrafiła zabawić króla rozmową, ale umiała też słuchać. Gdy w końcu płomień namiętności wygasł, a markiza opuściła komnaty sąsiadujące z małymi apartamentami Ludwika XV, nadal pozostała jego metresą.
Choć nie zaspokajała już cielesnych żądzy władcy, ten traktował ją jako swoją powiernicę i doradczynię. Ludwik XV ufał jej do tego stopnia, że pozwalał jej nawet na udział w ważnych naradach. Inteligentna metresa potrafiła wpływać na króla i w ten sposób realnie uczestniczyła w życiu politycznym Francji. Mianowała (choć nie oficjalnie, a za pośrednictwem Ludwika XV) ministrów, generałów i ambasadorów. Swoimi manipulacjami doprowadziła nawet do zerwania francusko-pruskiego sojuszu i zbliżyła kraj do Austrii. Angażowała się w decyzje podejmowane w trakcie wojny siedmioletniej, co akurat nie wyszło jej na dobre, bo to właśnie ją obarczono winą za fatalną politykę.
Hrabina Cosel, metresa Augusta Mocnego
Madame de Pompadour była pierwszą królewską kochanką, która zyskała tak szerokie wpływy polityczne. Po niej żadna inna metresa, na żadnym innym dworze, nie była już tak wpływowa. Nie znaczy to jednak, że żadna nie próbowała. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Podobne ambicje przedstawiała Anna Konstancja von Brockdorff, która przez dziesięć lat była kochanką Augusta II Mocnego.
August II w walce o władzę nie znał granic. Dopuścił się nawet porwania królewskich synów
Kiedy August II objął władzę w Polsce, postanowił pozbyć się rywali. Dlatego zaplanował porwanie Jakuba i Konstantego Sobieskich, synów swego poprzednika Jana III.Hrabina Cosel nie zadowalała się rolą królewskiej kochanki. Chciała rządzić u boku króla, więc wymogła na nim podpisanie dokumentu, w którym ten zobowiązał się do poślubienia swojej faworyty po śmierci prawowitej żony. Czuła jednak na plecach oddech innych królewskich kochanek, więc robiła wszystko, by usunąć je z życia monarchy. Jak na ironię, w ten sposób tylko zniechęciła go do siebie. Kiedy król próbował pozbawić ją wpływów, wzięła udział w spisku wymierzonym w monarchę. Musiała uciekać do Berlina, ale pojmano ją w Wittenberdze i osądzono jako zdrajczynię. Za udział w spisku została osadzona w zamku Stolpen, gdzie doczekała śmierci.
Gdyby nie jej ambicje, mogłaby dalej wieść wygodne życie. Król był wyjątkowo szczodry i nie szczędził wydatków na zachcianki hrabiny. Rocznie wydawała sto tysięcy talarów. Za taką kwotę można było utrzymać zbrojny oddział składający się z ośmiu tysięcy żołnierzy. Niestety, życie metresy nie składało się wyłącznie z przywilejów. Te, które chciały grać o wyższą stawkę, musiały liczyć się, że mogą przepłacić to wolnością, a nawet życiem.
Gabrielle d’Estrées, metresa Henryka IV
Królową nie została też Gabrielle d’Estrées, choć niewiele zabrakło, by kochanka Henryka IV osiągnęła ten cel. Została faworytą króla Francji w 1591 roku, gdy ten był żonaty z Małgorzatą do Valois. Urodziła mu trójkę dzieci.
Gabrielle d’Estrées żywo angażowała się w politykę. Należy wspomnieć, że odbywało się to za przyzwoleniem monarchy. Towarzyszyła mu podczas wypraw wojennych i pisała królewskie przemowy. To właśnie kochanka Henryka IV zredagowała edykt z Nantes, uznany za szczytowe osiągnięcie władcy. Król miał obiecać jej ślub po unieważnieniu poprzedniego małżeństwa. Najpewniej doszłoby do zawarcia oficjalnego związku między nimi, ale Gabrielle nie doczekała tego. Kochanka i przyszła królowa zmarła w wyniku komplikacji związanych z ciążą.