Michał Korybut Wiśniowiecki to syn słynnego księcia. Królem Polski był jednak fatalnym
Chociaż władał ośmioma językami, to w żadnym z nich nie miał niczego ciekawego do powiedzenia – skwitował go historyk Władysław Konopczyński. Michał Korybut Wiśniowiecki, jedyny syn potężnego kniazia – Jaremy Wiśniowieckiego – został obrany królem, by władza w państwie wróciła w ręce Polaków. Jednak gdy zakosztował władzy, gotów był zaprzedać cały kraj, by tylko nie wyślizgnęła się z jego pulchnych rąk.
W tym artykule:
- Michał Korybut Wiśniowiecki – rodzina
- Na salonach Europy
- Królem Polski powinien być Piast
- Niski, gruby i wypudrowany
- Wojna z Turcją i wojna o władzę
- Konfederacja gołębska
- Śmierć króla Wiśniowieckiego
Michał Tomasz Wiśniowiecki herbu Korybut urodził się 31 maja 1640 roku w ukraińskim Białym Kamieniu. Był spadkobiercą dwóch potężnych rodów magnackich: Wiśniowieckich i Zamoyskich.
Michał Korybut Wiśniowiecki – rodzina
Matką przyszłego króla była Gryzelda Zamoyska – córka Tomasza Zamoyskiego i siostra potężnego Jana Sobiepana Zamoyskiego. Pobierała nauki u profesorów Akademii Zamoyskiej. Władała łaciną, biegle poruszała się w filozofii, historii i retoryce. Jak na XVII wiek otrzymała naprawdę znakomite wykształcenie.
Po śmierci męża i brata sprawnie zarządzała dobrami Zamoyskich, rozwijała Akademię. Przekazała też bibliotece Akademii swój rodzinny księgozbiór liczący ponad trzy tysiące woluminów, dzięki czemu stała się ona jedną z największych i najważniejszych w całej rozległej Rzeczpospolitej. Z jej małżeństwa z Jeremim Wiśniowieckim narodziło się tylko jedno dziecko – syn Michał.
Jeremi (Jarema) Wiśniowiecki to postać uwieczniona na łamach „Ogniem i mieczem” Sienkiewicza. Wszechpotężny książę, zwany młotem na Kozaków. Dziedzic wielkich dóbr w województwie ruskim, wołyńskim i przede wszystkim kompleksu dóbr łubniańskich w województwie kijowskim na Zadnieprzu. Intensywnie kolonizował Zadnieprze. Posiadał własną armię, której liczebność mogła dochodzić do 6000 żołnierzy. Był sławnym dowódcą, ulubieńcem kresowej braci szlacheckiej i ostoją polskości na Zadnieprzu. Zmarł młodo, bo w wieku zaledwie 39 lat.
Pech chciał, że tak zacnym rodzicom urodził się syn, który nijak nie przypominał ich ani charakterem, ani postępowaniem.
Na salonach Europy
Po śmierci ojca młodym Michałem opiekował się m.in. królewicz Karol Ferdynand Waza. Wiśniowiecki wiele lat spędził na dworze króla Jana Kazimierza, a dzięki wsparciu królowej Ludwiki Marii podjął studia w Pradze.
Z tamtych czasów zachowało się wiele przychylnych opinii o dziedzicu Jaremy. Miał być lubiany na europejskich dworach. Świetnie odnajdywał się w świecie dworskiej etykiety, uwielbiał się stroić i otaczać luksusem. Ale nic nie wskazywało na to, że może zostać królem Rzeczpospolitej Obojga Narodów!
Królem Polski powinien być Piast
Jak do tego doszło? Zacznijmy od tego, że od XVI wieku polską władali królowie z dynastii Wazów. Po 81 latach ich skorumpowanych, skupionych na własnej polityce dynastycznej i kosztownych dla Rzeczpospolitej rządów, szlachta miała dość wojen, grabienia majątków i niekończących się strat.
Niechęć tę wykorzystał podkanclerzy koronny Andrzej Olszowski. Gdy magnateria radziła, kogo lepiej posadzić na tronie – Ludwika Burbona czy kandydata wysuniętego przez Habsburgów, Filipa Wilhelma Wittelsbacha – podpowiedział szlachcie, że na tronie polskim powinien zasiąść Polak, „Piast”. Bo tylko to nas uchroni przed rządami obcych.
W czerwcu 1669 roku w podwarszawskiej wówczas Woli zgromadziło się 80 tysięcy szlachty. Nawet wydany przez ówczesnego marszałka wielkiego zakaz sprzedaży alkoholu nie uspokoił gorących szlacheckich głów. Dochodziło do podpaleń i kradzieży, a życie w stolicy zaczęło przypominać to na ogarniętych nieustannymi wojnami kresach Rzeczpospolitej. Ale gdy 19 czerwca możni radzili, czy opowiedzieć się za Francją, czy za Austrią, tysiące szlacheckich gardeł krzyczało: Vivat Piast! Vivat król Michał!
Niski, gruby i wypudrowany
Tak to opisywał w swoich pamiętnikach Jan Chryzostom Pasek: „A on siedzi między szlachtą, pokorniusieńki, skurczył się, nic nie mówi (…) a tu go już biorą pod ręce, biorą go do koła (…) Tam dopiero gratulationes, tam dopiero pociecha dobrych, a smutek złych”.
Michał Korybut Wiśniowiecki miał wówczas 29 lat. Był niski, gruby i łysy, a to ostatnie maskował ogromną peruką. Pudrował i malował twarz, a od towarzystwa kobiet wolał to męskie. Pogłoska głosi, że żona króla – Eleonora Maria Józefa, przyrodnia siostra cesarza Leopolda I Habsburga – musiała spędzić kilka miesięcy w łóżku, by stworzyć pozory przebytego poronienia. Wszystko po to, by nie plotkowano o skłonnościach męża i jego impotencji wobec kobiet. Co ciekawe, gdy po śmierci Michała po raz kolejny stanęła na ślubnym kobiercu, wraz z nowym mężem zostali rodzicami pięciokrotnie.
Wojna z Turcją i wojna o władzę
Jakim królem był syn Jaremy Wiśniowieckiego? Hetman wielki koronny Jan Sobieski za skromne uposażenie zgromadził wojsko i, mając do dyspozycji zaledwie cztery tysiące żołnierzy, skutecznie przeciwstawił się armii sułtana Mehmeda IV. Król, zamiast pomóc w obronie kraju, skupił się na tym, iż Sobieski sprzyjał frakcji francuskiej. Dwór szerzył pogłoski, że Tatarów na Ukrainie nie ma i że to sam Sobieski takie plotki roznosi, by własną swą armię zbroić.
Bo Michał Korybut Wiśniowiecki był po prostu małym człowiekiem, który dbał tylko o to, by utrzymać się przy cudem zdobytej władzy. A elity, mając takiego przywódcę, pragnęły tylko w domu siedzieć, podatków nie płacić, żołnierzy nie karmić, a Pan Bóg by za nich wojował – skwitował to wszystko hetman wielki Jan Sobieski.
W 1672 rozpoczęły się trwające cztery lata wojny polsko-tureckiej. Jedną z pierwszych „ofiar” tej wojny była niegdyś niezdobyta twierdza graniczna w Kamieńcu Podolskim. Te sceny znamy z powieści „Pan Wołodyjowski”, choć w rzeczywistości wyglądały nieco inaczej niż opisał je Sienkiewicz.
Faktycznie w Kamieńcu zginął powszechnie ceniony żołnierz – Jerzy (nie Michał) Wołodyjowski. Zginął, gdy chciał wyprowadzić swoje wojska z twierdzy. Zabił go odłamek z wysadzonego przez dowódcę artylerii zamku. Ten czyn nie był tak chwalebny, jak opisał to Sienkiewicz. Wraz twierdzą wybuch pogrzebał 800 jej obrońców. Wytrawnych żołnierzy, którzy mogli wesprzeć armię Rzeczpospolitej.
Konfederacja gołębska
Ponownie Sobieski uratował sytuację. Zwołano nawet pospolite ruszenie. Aż 80 tysięcy żołnierzy stanęło w obozie królewskim pod Gołębiem. Jednak ich celem nie było wsparcie walczących o granice. Korybut Wiśniowiecki tak obawiał się utraty tronu, że zawiązał konfederację przeciwko własnym możnym, w tym przeciwko Sobieskiemu.
Odpowiedzią na konfederację gołębską było zawiązanie 23 listopada 1672 przez opozycyjną magnaterię pod wodzą Sobieskiego tzw. konfederacji szczebrzeszyńskiej, którą w większości poparło wojsko koronne. Z tego powodu kraj stanął na granicy wojny domowej. Doszło do kilku starć wojsk wspierających hetmana Sobieskiego i króla Wiśniowieckiego.
Co ciekawe, to właśnie Sobieskiemu powierzył król Michał dowództwo nad wojskami Rzeczpospolitej w bitwie pod Chocimiem. To wielkie zwycięstwo zyskało Sobieskiemu przydomek Lwa Lechistanu i było najważniejszym powodem obrania go królem.
Śmierć króla Wiśniowieckiego
Za to Michał Korybut Wiśniowiecki, jedyny i bezpotomny spadkobierca potężnego kniazia Jaremy, zmarł na dzień przed tą wielką bitwą. Powodem śmierci miało być zatrucie żołądkowe.
Tak jego panowanie podsumował Władysław Konopczyński: „Szkoda słów na jego bliższą charakterystykę. Dość powiedzieć, że Michał Korybut, wybrany wbrew własnej woli, jedynie ze względu na swą przeciętność i na pamięć ojca, Jeremiego, okazał się w purpurze monarszej zupełnym zerem, bezmyślnym samolubem, którego wyłączną troską było nie dać się zdetronizować.”