Reklama

W tym artykule:

  1. Nagła choroba i śmierć Clairviusa Narcisse’a
  2. Pogrzebany żywcem i zmieniony w zombie
  3. Sensacyjny powrót z zaświatów
Reklama

Miasto L’Estère w dolinie rzeki Artibonite, Haiti, rok 1980. Na targowisku pojawia się człowiek, którego nigdy wcześniej tu nie widywano. Nagle stolarz przypomina sobie, że robił dla tego mężczyzny trumnę! Podobnie pomocnik rzemieślnika – dziś dorosły, a wtedy jeszcze czeladnik. Na dodatek to było osiemnaście lat wcześniej, w 1962 roku.

Kolejni ludzie rozpoznają przybysza. Także jego siostra. Okazuje się, że to niejaki Clairvius Narcisse, rocznik 1922. Miał kiedyś w dolinie żyzną ziemię – jak dobrze pamiętają sąsiedzi – której nie chciał sprzedać, choć namawiała go cała rodzina.

Nagła choroba i śmierć Clairviusa Narcisse’a

I nagle, pewnej kwietniowej niedzieli w 1962 roku mężczyźnie podskoczyło ciśnienie. Choć zdrowy wcześniej jak ryba, zaczął tracić oddech. Kiedy nie pomagały mu domowe lekarstwa, po dwóch dniach, 30 kwietnia trafił do Szpitala Alberta Schweitzera w Deschapelles. Miał obrzęk płuc, stracił na wadze, drętwiał. Hipotermia, mocznica, sinica – wywiad lekarski wskazywał na kolejne niebezpieczne zaburzenia.

Oblicza wudu. Reportaż ze świata duchów

W hollywoodzkich filmach obrzędy wudu przedstawiane są krwawo i tajemniczo. Okazało się, że w rzeczywistości wyglądają całkiem podobnie.
benin_HEMIS_0198601

Na pomoc było już za późno. W środę 2 maja 1962 roku lekarze stwierdzili zgon Clairviusa. Nie mieli wątpliwości, że nie żyje. Wyedukowani byli więcej niż przyzwoicie jak na miejscowe warunki. Jeden był Amerykaninem, drugi miał za sobą naukę w USA). Wypełnili dokumenty, a niepiśmienna siostra zmarłego „podpisała się” na zaświadczeniu o zgonie brata odciskiem palca. Następnego dnia rano Narcisse został pochowany na cmentarzu Benetier.

Pogrzebany żywcem i zmieniony w zombie

„Kiedy mnie tutaj grzebali – wspominał po latach na cmentarzu – słyszałem wszystko, co się dookoła działo, lecz nie mogłem się poruszyć, odezwać ani czegokolwiek zrobić”. Jeden z gwoździ, którym zbijano jego trumnę, przeszedł przez policzek Clairviusa, zostawiając bliznę widoczną jeszcze po 18 latach.

W mogile nieszczęśnik spędził wiele godzin. Pamiętał, że jacyś ludzie wyciągnęli go, wymierzyli kilka policzków, a następnie dali coś do powąchania. Gdy oprzytomniał, zbili go biczem, związali, zakneblowali i wynieśli z cmentarza. Zmieniając ekipy, wędrując wieczorem i ukrywając się za dnia, dotarli na miejsce przeznaczenia: na plantację. Tam Narcisse harował z innymi mężczyznami i kobietami zmienionymi w zombie. Trwało to dwa lata, aż jeden z zombie nieoczekiwanie zbuntował się. Rzucił się nagle na oprawcę i zatłukł go motyką.

Wdowa po czarowniku zwróciła im wolność. Umieściła nieszczęśników w przytułku w Cap-Haitien zwanym Asile Vincent. Narcisse doszedł do siebie, ale nie miał śmiałości wrócić do domu. Błąkał się kilkanaście lat. Ostatecznie wrócił wtedy, gdy nie żył już jego brat, którego Clairvius uważał za odpowiedzialnego za zlecenie czarownikowi swego „uśmiercenia”.

Sensacyjny powrót z zaświatów

Narcisse stał się międzynarodową sensacją. Udzielał wywiadów, a brytyjska stacja telewizyjna BBC nagrała nawet krótki film dokumentalny. Z czasem eks-zombie dodawał coraz to nowe szczegóły do historii swej gehenny. Trudno powiedzieć, czy wracała mu pamięć, czy puszczał wodze fantazji.

Z dziennikarzem Bernardem Diederichem – który mieszkał na wyspie od 14 lat, był korespondentem magazynu „Time” i autorem kilku książek o historii regionu – wybrał się na miejsce swojego pochówku. Tam, na cmentarzu Benetier, z zadumą usiadł na popękanym już grobie.

Diederich dowiedział się o przypadku Clairviusa od lekarza, doktora Lamarque Douyona. Miał on za sobą studia w Kanadzie i był na Haiti czołowym zombiologiem. Tematem zainteresował się w 1957 roku, gdy podczas studiów w Montrealu miał do czynienia z lekarzem aplikującym eksperymentalne leki schizofrenikom. „Byli jak marionetki” – wspominał Douyon. – „Nie przejawiali żadnej inicjatywy. Robili, co im się mówiło. Zachowywali się jak zombie.”

Swoje badania na Haiti zaczął Douyon kilka lat później, w roku 1961. Wygląda na to, że uwierzył Clairviusowi. Uznał za możliwe, że mężczyzna stał się ofiarą jakiegoś czarownika, ponieważ sam miał styczność z przedstawicielami tej profesji.

Historia Clairviusa zainspirowała reżysera Wesa Cravena. W 1988 r. na ekrany wszedł horror „Wąż i tęcza”. Sam Clairvius zmarł w 1994 r.

Artykuł oparty jest na książce Adama Węgłowskiego „Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie".

Bibliografia:

Reklama
  • Wade Davis, Wąż i tęcza, Czarne 2022
  • Bernard Diederich, On the Nature of Zombie Existence, w: „Caribbean Review”, nr 3/1983
  • Edward Zuckerman, The Natural Life of Zombies,
  • Adam Węgłowski, Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie, Znak Horyzont 2016

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama