Co igrzyska zawdzięczają Hitlerowi? Niebezpieczne związki Trzeciej Rzeszy i olimpizmu
Naziści zrobili z igrzysk medialną atrakcję, pełną przyciągających uwagę symboli. Stworzyli wrażenie, że dbają o szlachetną rywalizację i antyczne ideały. Tymczasem za wszystkim stała propaganda i próba wychowania posłusznego narodu wojowników.
W tym artykule:
Hitler wielokrotnie odwoływał się do starożytnej Grecji, ojczyzny igrzysk olimpijskich. W reakcji na gorączkowe poszukiwania przez Himmlera śladów pradawnych Germanów, potrafił stwierdzić: „w ten sposób udowodnimy jedynie, iż w czasach, gdy Grecja i Rzym osiągnęły najwyższy poziom cywilizacji, my nadal biliśmy się kamieniami i kucaliśmy przy ognisku pod gołym niebem”.
Zarazem podkreślał jednak, że Germanom po prostu nie służył klimat północnej Europy: „potrzebowali słońca, by rozwinąć swoje zdolności. To dopiero w Grecji i w Italii duch germański znalazł odpowiednie warunki, aby zakwitnąć”. Nazistom bardzo odpowiadało wychowanie narodu w duchu spartańskim. A więc stawianie na militaryzację i karność, przygotowywanie dzieci do ofiarnej służby krajowi, przedkładanie zbiorowości ponad jednostkę, wykluczanie i tępienie „gorszych”.
W zdrowym ciele zdrowy wódz
Według nazistowskich notabli dawni Germanie, tak jak Grecy, nie wstydzili się nagości. Zatem i naziści nie powinni. Nudyzm stał się popularny w Niemczech jeszcze w końcu XIX wieku, gdy pojawiła się romantyczna wizja powrotu do natury. W Trzeciej Rzeszy nadal był popierany – lecz przede wszystkim jako kult zdrowych, wysportowanych i silnych ciał, zdolnych do walki i prokreacji. „Obecnie wszyscy uczęszczają do łaźni mieszanych i nie wywołuje to żadnych złośliwych komentarzy” – chwalił wódz Trzeciej Rzeszy. „Pojęcie nagości niepokoi jedynie księży, bo wykształcenie, jakie otrzymali, sprawia, że są to ludzie zepsuci”.
Podkreślanie piękna ludzkiego ciała widać także w dwuczęściowym dokumencie „Olimpiada” (1938) w reżyserii Leni Riefenstahl. Opowiada on o Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w roku 1936. W tym pierwszym w historii pełnometrażowym filmie dokumentalnym o igrzyskach, uwielbiana przez nazistów reżyserka wykorzystała zarówno swój talent, jak i nowatorskie techniki. Chciała pokazać piękno sportu i sportowców, ale także podkreślić wspaniałość Trzeciej Rzeszy. „Hitler jest dla mnie najwspanialszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek żył. Naprawdę jest bez wad, taki prosty, a jednocześnie przepełniony męską siłą” – wyznała Riefenstahl w wywiadzie dla amerykańskiej prasy.
Halina Konopacka była prawdziwą legendą. W czasie wojny bohatersko ratowała polski skarb
Halina Konopacka na rzutni nie miała sobie równych i zawsze była pierwsza. Pierwsza też usłyszała „Mazurka Dąbrowskiego” na igrzyskach olimpijskich, zapisując się tym samym na stałe w...Droga z St. Louis do Berlina
Międzynarodowy Komitet Olimpijski nagrodził Riefenstahl za ten film specjalnym złotym medalem. Było to uznanie dla talentu reżyserki i jej olśniewającej filmowej wizji. Ale czy tylko? Nikt nie widział, co w istocie kryje się za jej „Olimpiadą”? Hitler ich nie przerażał?
W Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim działali ludzie, którym nieobcy był rasizm. Przykładem igrzyska w amerykańskim St. Louis w roku 1904. Choć występowali w nich sportowcy o rozmaitym kolorze skóry (np. rdzenni Amerykanie w reprezentacji USA i Kanady), to doszło do skandalu.
Podczas imprezy podkreślano, jak biali „cywilizują” inne rasy, również poprzez sport. Przeprowadzono kuriozalne zawody w ramach „Dni Antropologii”. W ich trakcie właściwie nieprzygotowani do występu uczestnicy z różnych grup etnicznych rywalizowali w sprincie czy rzucie kulą – najczęściej z bardzo miernym, wywołującym szyderstwa efektem. Pierre de Coubertin, twórca współczesnego ruchu olimpijskiego, nazwał to „skandaliczną farsą”.
Dla Hitlera igrzyska olimpijskie – zarówno zimowe w Garmisch-Partenkirchen, jak i letnie w Berlinie (bo obie te imprezy odbyły się w 1936 roku) – stwarzały szansę na propagandowy sukces. Na przysłonięcie faktu, że hitlerowcy uchwalili antyżydowskie ustawy norymberskie (1935 r.). Zabronili też powoływania Żydów do niemieckiej reprezentacji. Świat jednak jakoś to przełknął: pomimo groźnych zapowiedzi, nie doszło do bojkotu imprezy. Zadbał o to m.in. wpływowy szef amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego Avery Brundage, któremu potem zarzucano antysemityzm.
Ogłuszeni dzwonem
Co ciekawe, pierwotnie igrzyska w Berlinie miały się odbyć w roku 1916. A więc na długo przed dojściem Hitlera do władzy, w zupełnie innej atmosferze panującej w ówczesnym Cesarstwie Niemieckim. Przeszkodził temu jednak wybuch I wojny światowej (1914 r.). Warto zauważyć, że sekretarzem generalnym komitetu organizacyjnego tej niedoszłej imprezy był Carl Diem.
Ów ex-kapitan niemieckiej kadry olimpijskiej został po latach zagorzałym nazistą i szefem berlińskiego Międzynarodowego Instytutu Olimpijskiego, propagandystą Trzeciej Rzeszy. A w ostatnich miesiącach rządów Führera – członkiem Volkssturmu, hitlerowskiego pospolitego ruszenia.
Zanim jednak doszło do marnego końca Trzeciej Rzeszy, ten działacz sportowy bardzo przydał się nazistowskim ideologom podczas igrzysk w stolicy Niemiec w roku 1936. Hitlerowcy zrobili wiele, by igrzyska były spektakularne. Diem wpadł na chwytliwy pomysł, by rozpalony w Olimpii ogień przenieść do Berlina w uroczystej sztafecie. Postawił też w Berlinie specjalny dzwon olimpijski.
Świat dał się nabrać, że naziści odwołują się do szlachetnego ducha równej rywalizacji i szumnych ideałów przeszłości, do zdrowego ducha i pięknych ciał. Tymczasem kierowała nimi chora antynaukowa i antyhumanitarna ideologia, dzieląca świat na „nadludzi” i „podludzi”. Rasistowski obłęd i poczucie wyższości, które doprowadziły do walki już nie na stadionach, a na polach bitew.
Źródła: James Ring Adams, „The Sideshow Olympics: Weirdness and Racism at St. Louis, 1904”, w: „American Indian” nr 2/2012 - Rosa Sala Rose; „Krytyczny słownik mitów i symboli nazizmu”, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2006 - Guy Walters; „Igrzyska w Berlinie. Jak Hitler ukradł olimpijski sen”, Rebis, Poznań 2006.