Był w kosmosie, zdobył Mount Everest, teraz ruszył badać słynny wrak
Co takiego nurkowanie wokół wraku "Andrei Dorii" ma wspólnego z badaniem wszechświata? Amerykański śmiałek był już na "dachu świata", teraz schodzi do jego najdalszych głębin.
Astronauta, który odbył pięć misji kosmicznych i zdobył Mount Everest, właśnie rozpoczął misję naukową, by zbadać statek parowy Andrea Doria – nurkowie porównują ten wyczyn ze zdobyciem góry Mount Everest.
- To projekt z mojej listy życzeń – przyznaje Scott Parazynski, który był drugim pilotem podczas podróży łodzi podwodnej Cyclops I do wraku, który leży przy wybrzeżu Massachusetts na głębokości ponad 61 metrów.
Trwająca tydzień ekspedycja do wraku statku Andrea Doria zorganizowana przez firmę OceanGate miała na celu zebranie informacji o jego obecnym stanie. Podczas kolejnych wypraw do wraku badacze będą korzystać z tych informacji, by lepiej zrozumieć, jak współczesne wraki statków niszczeją w środowiskach podwodnych.
Choć zła pogoda przerwała ekspedycję, na konferencji prasowej podano, że stan wraku statku znacząco się pogorszył w ciągu dwóch lat od kiedy opublikowano ostatnie jego zdjęcia i zawaliła się cała nadbudówka 212-metrowego statku.
Legendarna tragedia morska
Luksusowy włoski transatlantyk Andrea Doria zatonął niedaleko wybrzeża Nantucket w lipcu 1956 roku, po tym jak uderzył w niego szwedzki statek pasażerski Stockholm. Andrea Doria zdołała utrzymać się na wodzie przez ponad 11 godzin po wypadku, a na skutek kolizji zmarło 46 osób. Relacje wypadku w mediach pomogły utożsamić włoski statek pasażerski z XX-wiecznymi katastrofami morskimi.
Teraz, 60 lat po zatonięciu statku, jego wrak niszczeje w wyniku warunków środowiskowych i działalności połowowej.
Górna część wraku, która pierwotnie znajdowała się mniej więcej 49 metrów pod wodą, teraz spadła poniżej 61 metrów. Większość struktury jest zanurzona na mniej więcej 73,2 metrach.
Nieprzerwany rozkład statku Andrea Doria oznacza, że jego wrak staje się coraz trudniej osiągalny i niebezpieczny dla płetwonurków. Aktualnie znajduje się o 21 metrów głębiej niż sugerowana głębokość maksymalna dla rekreacyjnych nurków.
Doświadczeni nurkowie, używając sprzętu technicznego i mieszanki oddechowej mogą spędzić na statku niecałe 20 minut – przy silnych prądach i słabej widoczności. Ryzyko związane z badaniem tego legendarnego statku sprawiło, że nurkowie porównują go do Mount Everest.
Szesnaście osób zginęło podczas nurkowania do Andrei Dorii , w tym profesor neurobiologii, który zaginął we wraku w 2015 roku.
Jaki wpływ na nasze oceany mają rozpadające się wraki statków?
Użycie załogowej łodzi podwodnej pozwoliło badaczom na sprawdzanie miejsca wraku całymi godzinami. Zebrali dane sonarowe, których użyją, by stworzyć trójwymiarowy model o dużej rozdzielczości, który podczas przyszłych wizyt do wraku posłuży jako punkt odniesienia. To pomoże naukowcom lepiej zrozumieć, w jaki sposób wraki statków wpływają na środowisko morskie – twierdzi Stockton Rush, dyrektor OceanGate.
Pełna wersja artykułu znajduje się tutaj.
Tekst: Kristin Romey
Źródło: National Geographic News
Trwa wyprawa Traveler Adventure Team w Szwajcarii! Zobacz jak wyglądał ich test superszybkich łodzi motorowych.
1 z 3
Astronauta nurkuje
Łódź podwodna Cyclops I pokazana jest tutaj obok swojego Mobile Subsea Launch and Recovery System (MSLARS) podczas ekspedycji w Zatoce Meksykańskiej w 2015 roku. W trakcie ekspedycji do statku Andrea Doria, łódź transportowała sprzęt sonarowy i skanujący, by nagrać zatopiony statek.
fot. COURTESY OCEANGATE INC.
2 z 3
Astronauta nurkuje
Na tym skanie sonarnym zrobionym w czasie ekspedycji do statku Andrea Doria po lewej stronie widać dziób statku, a po prawej burtę. Na dnie oceanu dookoła statku widać ślady szorowania wywołanego przez silne prądy podwodne.
fot. COURTESY OCEANGATE INC.
3 z 3
Astronauta nurkuje
Astronauta Scott Parazynski, na zdjęciu podczas spaceru w przestrzeni w 2007 roku, wierzy, że najlepsze odkrywanie „to współpraca pomiędzy człowiekiem i maszyną”. Parazynski jest przekonany, że podwodna technologia pomoże nam poznać życie pozaziemskie.
fot. NASA