Reklama

W tym artykule:

  1. O mnie
  2. Co sprawiło, że robię zdjęcia?
  3. Czego nauczyłam się na warsztatach fotograficznych na Wyspach Owczych?
  4. Opis projektu
Reklama

O mnie

Justyna Zamoyska

Obecnie mieszkam w Warszawie, a pracuję w książkowym wydawnictwie w Londynie, gdzie jeszcze do niedawna również mieszkałam. Lubię książki, muzykę, rower, ładne rzeczy i absurd. Czerpię energię (a czasem euforię) z kontaktów z fajnymi ludźmi i z przemieszczania się między różnymi miejscami.

Co sprawiło, że robię zdjęcia?

Wyjazd na warsztaty o konstruowaniu opowieści fotograficznej na Wyspach Owczych był moją pierwszą i właściwie nieplanowaną przygodą z fotografią. Narracja – i pisana, i wizualna – jest moją wielką pasją, ale wcześniej zagłębiałam się właściwie wyłącznie w historie rysowane, jak powieści graficzne czy filmy animowane. W powieściach graficznych uwielbiam minimalizm, więc połączenie „opowiadania obrazem” i mojego wyobrażenia o farerskim krajobrazie, architekturze i życiu – surowych i pragmatycznych – zadziałało na mnie jak magnes.

Czego nauczyłam się na warsztatach fotograficznych na Wyspach Owczych?

Wyspy Owcze nie tak bardzo odizolowane? Sprawdzamy, jak się tam dostać

Są zjawiskowe i odizolowane. Przynajmniej na mapie, bo dolecieć na Wyspy Owcze wcale nie jest aż tak trudno. Przy odrobinie szczęścia można trafić na bilety w bardzo atrakcyjnych cenach.
Wyspy Owcze nie tak bardzo odizolowane? Sprawdzamy, jak się tam dostać
fot. Getty Images

Wiedziałam, że warsztatowo będę bardzo odbiegać od pozostałych uczestników wyjazdu i nastawiałam się bardziej na podglądanie historii kreowanych przez innych niż tworzenie własnych. Jednak entuzjazm, z jakim Iwona dopingowała moje pomysły sprawił, że na łeb na szyję rzuciłam się w robienie zdjęć! Ponadto, pod wpływem niebywale merytorycznych i pełnych wyczucia komentarzy Iwony wróciłam do Warszawy z zapałem i determinacją, by wziąć się do ostrej roboty nad swoim warsztatem. I już zawsze robić zdjęcia!

Opis projektu

Krajobraz Wysp Owczych zachwyca surowym, minimalistycznym pięknem, a architektura tak doskonale się w ten pejzaż wtapia, że czasem bywa niewidoczna. Ascetyczna harmonia otoczenia z początku zwala z nóg, ale z czasem oko zaczyna uparcie polować na to, co choć trochę od niej odstaje. Na coś, co mogłoby być pozostałością po wizycie humanoidalnych, ale jednak kosmitów, którzy w nieodległej przeszłości odwiedzili Wyspy. A może ich perspektywą?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama