Reklama

Reklama

Pojechałem nad rzekę Li nie tylko po to, by zobaczyć piękną, choć bardzo turystyczną atrakcję południowo-środkowych Chin. Pomyślałem, że oprócz walorów krajobrazowych zaobserwuję coś więcej. Nie zawiodłem się. Na jeden dzień zostałem chińskim turystą, stojącym w drugim rzędzie, kurczowo trzymającym aparat w pogotowiu.

Rzeka Li jest zjawiskowa. Niesamowite formy skalne ciągnące się aż po horyzont, unikalne w skali świata. Nawet w pochmurny, deszczowy dzień jest tu pięknie. Wystarczy być, oglądać, słuchać i doświadczać.

Wycieczka turystyczna na rzece Li jest równie zjawiskowa. Tłum z telefonami przelewa się po pokładzie statku pod dyktando przewodnika. Rejestruje wszystko, automatycznie, bez kontemplacji, właściwie na komendę. Zdjęcie za zdjęciem, setki, tysiące zdjęć, ujęcie z prawej, ujęcie z lewej, z góry, z dołu, selfie, zdjęcie zdjęcia… Statek wpływa w zakręt rzeki, z którego widać panoramę odwzorowaną na rewersie chińskiego banknotu. Cyk. Powstaje zdjęcie panoramy w prawdziwej panoramie widocznej zza burty statku.

Zacząłem zastanawiać się, po co to wszystko? Przecież wystarczy na chwilę unieść wzrok znad telefonu i zobaczyć cały ten świat w najlepszy z możliwych sposobów. Na własne oczy.

Reklama

Maciej Jabłoński, F11 - Studio, f11-studio.pl / f11-photo.pl
Chiny, prowincja Guangxi, 10.2019

Reklama
Reklama
Reklama